rocky rocky
77
BLOG

Dwaj socjaliści idą łeb w łeb.

rocky rocky Polityka Obserwuj notkę 7

 

 

Ostatnia debata w tych wyborach pokazała jedno - nie ma co marzyć o jakiejkolwiek liberalizacji gospodarki ponad poziom dopuszczalny przez tzw. "trzecią drogę", dominującą aktualnie w zachodniej Europie. Zarówno Komorowski, jak i Kaczyński pokazali, że w tej materii nie mają ani pomysłów, ani nawet jakiejkolwiek spójnej koncepcji na radykalne zmiany gospodarcze w naszym kraju, a takie zmiany są niezbędne. Można sobie być zwolennikiem państwa opiekuńczego i rozdawania naszych pieniędzy rolnikom, górnikom, zezowatym, czy komu tam się aktualnie politycznie opłaca, ale trzeba wiedzieć, że pieniądze nie biorą się z powietrza. Problem polega na tym, że nasi politycy zapominają o jednej, bardzo ważnej rzeczy. Zanim kraje zachodniej Europy osiągnęły aktualny poziom rozwoju, na tyle duży, aby być w stanie łączyć socjalizm z gospodarką rynkową, przeszły radykalne reformy liberalne.Niemcy miały swojego Erharda, Anglicy Tacher, a Obama może teraz przejadać pieniądze zarobione przez Reagana. Tak to bowiem już na tym świecie bywa, że to, co zarobią liberałowie, socjaliści przejadają. Tyle, że my jeszcze liberałów nie mieliśmy. Od dwudziestu lat kraj nasz tkwi jedną nogą w socjalizmie, a kapitalizm jest w nim jedynie fasadowy. To się kiedyś źle skończy, bo przecież pieniążki pożyczane teraz  od Unii trzeba będzie oddać, a koniunktura gospodarcza młodego post - komunistycznego kraju nie będzie trwała wiecznie. Walczący o fotel prezydenta politycy zdają się w ogóle tego problemu nie dostrzegać. A może wiedzą o nim doskonale, milczą jednak, ponieważ zdają sobie sprawę, że w demokracji panuje jedna, podstawowa zasada, polegająca na tym, że jeśli chcesz utrzymać się przy korycie, musisz wszystko wszystkim obiecywać. Dlatego Marks i Róża Luksemburg mieli rację mówiąc, że nie ma socjalizmu bez demokracji ani demokracji bez socjalizmu, choć oczywiście co innego mieli na myśli. W związku z tym - słowa kieruję do "korwinistów" w szczególności - musimy zdać sobie sprawę, że dopóki będzie w naszym kraju demokracja, dopóty nie będzie w nim normalnej gospodarki. I nie ma co zżymać się na tego, czy tamtego polityka, że obiecuje gruszki na wierzbie, pojęcia o ekonomii nie ma, a programy gospodarcze lewicy i prawicy w zasadzie się od siebie nie różnią. Taki jest bowiem żelazne prawo demokracji, naturalnego wroga jakiegokolwiek liberalizmu. 

 

Kaczyński, podobnie jak Komorowski, nie ma żadnej spójnej koncepcji reform. Obaj kandydaci dowiedli tego, kiedy w sposób typowy dla demokraty, zamiast udzielać rzeczowych odpowiedzi dotyczących gospodarki, licytowali się wzajemnie, kto jakiej grupie społecznej odda więcej pieniędzy podatników. Komorowski, który jeszcze za rządów PiS wyśmiewał publicznie promowaną przez tę partię "gospodarkę księżycową" , dziś w tej materii mówił niemalże to samo, co jego polityczny przeciwnik. Jednak, mimo wszystko, Kaczyński okazał się być bardziej rzeczowym socjalistą. Każdy w miarę uczciwy człowiek dostrzega, że PO nie ma żadnego pomysłu na Polskę. "Sukcesy" tej partii biorą się jedynie z medialnej propagandy, rozdmuchującej na korzyść rządu Tuska wszelkie pozytywne efekty naturalnego skoku gospodarczego, który ma miejsce w każdym kraju rozwijającym się ( przy czym należy pamiętać, że Polska rozwija się nie o własnych siłach, lecz jest w tym względzie animowana przez Unię Europejską ). Mówić więc, że to niemrawe, bardzo powolne bogacenie się Polaków zawdzięczamy jakiejkolwiek partii, jest zwyczajnym kłamstwem. Na lepsza lodówkę, czy kilkuletni samochód stać byłoby Kowalskiego bez względu na to, czy rządziłaby PO, PiS, czy SLD. No może z wyjątkiem zawodników pokroju Ziętka i Iko(nono)wicza, którzy będąc rasowymi komunistami, cofnęliby ten kraj do epoki kamienia łupanego. Na czym wobec tego polega "lepszość" brata ś.p Lecha ? Na tym, że jako polityk działający w realiach demokratycznych, chce jednak zrobić odrobinę więcej. Dziś po raz kolejny wrócił do ustawy Wilczka, co pozwala mieć choćby cień nadziei, że gdyby PiS powróciło do władzy, chociaż część naszej gospodarki zostałaby zliberalizowała. Dalekie to od doskonałości ale jeśli pomyśleć, że liberalny inaczej rząd Platformy przebąkuje coś na temat opodatkowania transakcji dokonywanych na internetowych portalach aukcyjnych, to rząd PiS wydaje się realną alternatywą. Poza tym Kaczyński wspomniał również o innej bardzo istotnej sprawie, którą jest naprawa sądownictwa. Wiemy, że liberalizmu gospodarczego nie ma tam, gdzie brakuje przejrzystego prawa. Jeśli Kaczyński zrobiłby coś w kierunku poprawy naszego sądownictwa, byłaby to wielka zmiana. Czas najwyższy potrząsnąć tym, pełnym nepotyzmu i symonii, kółkiem wzajemnej adoracji, powstałym jeszcze w pierwszych latach PRLu. 

 

Odrębną sprawą jest wizja polityki zagranicznej. Tutaj Kaczyński pokazał, że jest zdecydowanie lepszy. Co bowiem ma do zaoferowania Komorowski ? Ano nic, poza kontynuacją polityki PO, polegającej na służalczym stosunku wobec Unii Europejskiej. Rząd Tuska działa pod dyktando Brukseli, spełniając jej żądania w zamian za kosmetyczne ( a więc medialne ) korzyści, ponieważ Słońce Peru naiwnie wierzy, że Unia Europejska jest gwarantem naszego bogactwa i niepodległości. Wpisuje się tym samym w nurt popularnej od pewnego czasu "pospolityki", czyli zwyczajnego nieróbstwa przy jednoczesnym liczeniu, że "jakoś to będzie". Żadnej przy tym platformersi nie przejawiają refleksji nad stosunkami naszego kraju z zachodnią Europą na przestrzeni wieków. Nie pamiętają, że nic nie uzyskaliśmy w zamian za nadstawianie karku dla Austriaków w XVII w., że w 1792, a potem 1794 walczyliśmy o to, aby Francuzi mogli utrwalić zdobycze swojej rewolucji, że w 1918 r. byliśmy blokowani w Wersalu przez zachodnich polityków, że w 1939 r., a potem w pięć lat później, nasi "sojusznicy" zupełnie się od nas odwrócili. Platformersi, a z nimi Komorowski, odcinają się od historii, dlatego bezgranicznie ufają Unii, co ta skrzętnie wykorzystuje. Tymczasem Kaczyński to spójna wizja geopolityki, mająca na celu uczynienie z Polski równorzędnego partnera dla zachodu. Dziś Jarosław Kaczyński powiedział, że pragnie kontynuować w tej materii działania zapoczątkowane przez swojego ś.p. brata. Były nimi, przypomnijmy, budowanie siły Polski w Unii w oparciu o sojusze z krajami byłego ZSRR, w tym Gruzji, która mogła zapewnić nam realną dywersyfikację gazu. Oczywiście można kłócić się, na ile ta polityka jest możliwa do realizacji, na ile odpowiednia w dzisiejszych warunkach, itd. ale nie można zaprzeczyć, że jest to jakaś wizja, pierwsza taka konkretna i sprecyzowana od 1989 r. wizja, która nie opiera się tylko i wyłącznie na oczekiwaniu pomocy ze strony państw silniejszych. Po raz pierwszy od dwudziestolecia międzywojennego zaczynamy działać we własnym interesie nie oglądając się na innych - i to jest ogromny plus braci Kaczyńskich oraz ich formacji politycznej.

 

Ciężki orzech od zgryzienia ma człowiek chcący głosować. Powyższy tekst wskazuje przy czyim nazwisku ja postawię krzyżyk, choć Bóg mi światkiem, że będzie to wybór mniejszego zła i zrobię to z ciężkim sercem. 

 

     

 

rocky
O mnie rocky

Wacław Potocki - SOFISTA : Przyjechał syn do ojca, długo bywszy w szkole, / I obaczy we środę trzy jaja na stole. / Chcąc rodzicom pokazać, że ma olej w głowie: / "Nie trzy tu, ale pięć jaj, panie ojcze" - powie. / "Nowej wnosisz nauki - rzecze ojciec - modę, / Jakoż to?" Aż sofista: "Zaraz się wywiodę, / Kto ma trzy, ten ma i dwie, według mowy mojej, / Kto trzy i dwie, ten ma pięć, tak się to ostoi." / A tu gdy po wszystkie trzy jaja ojciec sięgnie: / "Ja trzy, ty zjedz tamte dwie, coć się w głowie [lęgnie."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka